niedziela, 15 września 2013

Rozdział 19 - Radość

Justine zdyszana stała pod drzwiami mieszkania Anthony'ego. Otworzyła jej mama chłopaka.
- Ooo Justine ! - kobieta wyglądała na uradowaną widokiem dziewczyny, ponieważ ją lubiła – wejdź, co cię sprowadza
- Witam, niestety nic miłego... muszę pilnie porozmawiać z pani synem
- Ojej, nie ma go… jest na próbie w salce... a co się stało?
- Niech mu pani przekaże... a zresztą... pójdę na salkę... do widzenia! - krzyknęła Justine, zbiegając po schodach.
Po pół godzinie dziewczyna dotarła pod salkę, gdzie odbywały się próby zespołu Anthony'ego.
Zbiegła po schodach na dół, wparowując szybko do pomieszczenia, z którego wydobywały się stłumione dźwięki gitary.
- Anthony ! - krzyknęła od wejścia
- O Justine ! - chłopak wyglądał na lekko zbitego z tropu. Odłożył ostrożnie gitarę i podszedł do niej.
Reszta członków zespołu przyglądała się tej scenie z zaciekawieniem.
- Ty skończony idioto! - wykrzyknęła Justine – co ty sobie myślałeś!?
- Co myślałem? - spytał chłopak
- Nagadałeś jakiś bzdur Rossowi ! Jakim prawem do niego w ogóle piszesz! - dziewczyna poczerwieniała na twarzy ze złości
- Mogę pisać do kogo chcę!
- Tak możesz ! Ale prawdę, a nie kłamstwa! Zdajesz sobie sprawę, że teraz to pięknie odszczekasz?
- Ale co odszczekam, nie kłamałem przecież
- Jesteś totalnym pacanem... nie wiem jak mogłam z tobą być !
Wokalistka zespołu słysząc te słowa zachichotała cicho.
- Ale kochanie... - Anthony złagodniał
- Nie ma kochanie ! Nie jestem już od dawna twoim kochaniem ! Odczep się ode mnie i od Rossa !
- Ale kochanie... przecież wiadomo, że chcesz zostać moją żoną. Wkurzyłaś się, owszem, ale wiadomo, że ci to przejdzie. No i się pobierzemy – odparł lekkim tonem Anthony, patrząc na Justine tak, jakby głęboko wierzył w to co powiedział
- Ty w to wierzysz? Boże... Wiesz co... daj mi spokój RAZ NA ZAWSZE. Zrozum, nie kocham cię już, nie ufam ci po tym wszystkim co mi zrobiłeś. I NIE WYJDĘ ZA CIEBIE! ZROZUM TO !
- Ale...
- Nie ma ALE! Nie ma ! Zrozum ! I teraz pięknie PRZY MNIE napiszesz do Anthony'ego na FB! Że gadałeś bzdury. Że to nie prawda !
- Nic nie napiszę, a ty za mnie wyjdziesz !
- Boże Anthony.... - wtrąciła się wokalistka zespołu – daj już jej spokój, przecież widzisz, że cię nie chce...
- No właśnie ! - krzyknęła Justine
- Napisz to i już ! - dodała wokalistka
- Dobrze... napiszę...
- Masz szczęście ! I daj mi spokój bo inaczej naślę na ciebie policję !
Anthony zalogował się na swoim telefonie na Facebooku i jakby z wahaniem zaczął pisać wiadomość do Rossa.
- No dalej PISZ! Napisz mu, że KŁAMAŁEŚ, że jesteś podłym KŁAMCĄ! Że Justine z tobą nie jest i nie zamierza być!
- Ehh – westchnął chłopak stukając w klawiaturę – już.
- Pokazuj! - rozkazała Justine, odczytując wiadomość która widniała na telefonie Anthony'ego - „Wszystko co ci napisałem, było kłamstwem. Justine i ja nie jesteśmy razem od kiedy cię poznała. Bądź dla niej dobry”. No. I bardzo ładnie ! Wysyłaj!
Gdy chłopak kliknął przycisk „wyślij”, Justine już nie było w salce. Wybiegła na dwór i zadzwoniła do Rossa, nie zważając na godzinę.-
- Halo? Ross ! Dostałeś właśnie dowód na to, że Anthony to podły kłamca !
- Właśnie widzę – odparł chłopak – wiesz co, od kiedy cię znam moje życie jest trochę bardziej dramatyczne, ale to polubiłem. Tak się cieszę, że wyjaśniło się z Anthonym ! Widać, że bardzo mu na tobie zależało...
- Taaak.... zaczęło zależeć za późno... dość o nim! Już raczej nie powinien mnie ani ciebie niepokoić ! Ale chciałam ci powiedzieć coś jeszcze... skomentowałeś mi zdjęcie na Facebooku i przez to zaczęły do mnie wypisywać twoje fanki...
- Oh..
- Większość to niestety okropny hejt... trochę się boję...
- Ojej... nie pomyślałem o tym ! Przepraszam cię !
- Nie szkodzi... nie wiedziałeś...
- Ale teraz... to już bardziej oficjalne ! - zachichotał Ross
- Można tak powiedzieć – uśmiechnęła się Justine
- I z tej okazji... chciałbym cię zaprosić do siebie... jeśli chcesz oczywiście !
- Coo? Do Stanów?
- No tak - zaśmiał się Ross
- Ale...ale...
- Jak nie zechcesz, zrozumiem...to jednak duża podróż
- Ja nie chcę? Oszalałeś? Jasne że CHCĘ! - wykrzyknęła radośnie Justine, a serce podskoczyło jej ze szczęścia do samego gardła.


piątek, 13 września 2013

Rozdział 18 - Afera

- Było super ! - chichotała Justine
- O tak, widzisz, dobrze że cię namówiłam ! - piszczała Margaret
Koleżanki wracały z imprezy, nogi bolały je od tańca, a w głowach im szumiało od wypitych drinków.
- A wiesz, że Anthony był u mnie?
- No właśnie ! Wiem ! Co chciał?
- Oświadczył mi się !
- No co ty ?! I zgodziłaś się?
- Oczywiście, że NIE ! - odparła Justine śmiejąc się i lekko zataczając
- Uff ! Ulżyło mi !
Obie zaczęły się śmiać do rozpuku.
- Już myślałam, że się zgodzisz – dodała Margaret, zdejmując szpilki i płaszcz – Oj, bolą mnie nogi !
- No co ty... zgodzić się? Przecież wiesz, że mam go serdecznie dosyć ! - oburzyła się lekko Justine
- Ej, nie denerwuj się ! Chodzi mi o to, że wcześniej byłaś w niego bardzo zapatrzona... I pozwalałaś mu się źle traktować. Nikt nie był w stanie ci przemówić do rozsądku. Stąd nie wierzyłam w twoją zmianę, ale teraz już wierzę !
- Bo zmienił mnie KTOŚ – Justine położyła nacisk na ostatnie słowo, chichocząc.
- Tak, domyślam się kto – Margaret mrugnęła okiem – szczęściara z ciebie, taki znany koleś... no no no, w dodatku młodszy !
- Haha no wiem, jestem szczęściarą ! Ale już muszę się położyć, bo szumi mi w głowie
- Jasne ! Mi też
Koleżanki rozstały się w przedpokoju i każda położyła się w swoim łóżku. Justine chodziły po głowie różne myśli, ale szybko zasnęła. Nie zauważyła przychodzącego smsa od Rossa i odczytała go dopiero rano.
Boże po co tyle piłam” pomyślała dziewczyna, wstając z łóżka. Była godzina 12.30. Spojrzała na telefon i odczytała wiadomość którą dostała w nocy.
Czy to prawda?” przeczytała na głos treść smsa od Rossa.
Ale CO prawda?” spytała samą siebie. Nie wiedziała o co mu chodzi. Zaczęła szukać w głowie czegoś co mogła wczoraj zrobić, a przez wypity alkohol nie pamiętać, lecz nic nie przyszło jej na myśl. Odpisała więc chłopakowi „O co chodzi? Nie rozumiem?” i poszła się wykąpać.
Gdy wróciła, postanowiła przejrzeć Facebooka. Gdy się zalogowała nie mogła uwierzyć własnym oczom. Miała ponad 1000 powiadomień, tyle samo wiadomości i próśb o zaproszenie do znajomych. „O co chodzi do diaska!” pomyślała, otwierając pierwsze powiadomienie. Po chwili wszystko było jasne. „O nie... to Ross...”. Dziewczyna odczytała komentarz Rossa Lyncha pod swoim zdjęciem. „No tak, jego fanki zobaczyły, że mi skomentował fotkę i sprawdziły kim jestem... pięknie !” pomyślała rzucając okiem na wiadomości. Wśród nich było niestety wiele złych słów, przekleństw. Wiele dziewczyn zakochanych w Ross'ie pisało „Zostaw mojego faceta szmato!”, „Zabiję Cię suko! Oddawaj Rossa on jest mój!”. Spośród ogromnej ilości negatywnych, obraźliwych słów tylko kilka było miłych. Parę osób pisało „Wow, Ross ma niezły gust, życzę Wam szczęścia !”, lub „Wow, ale jesteś ładna, pasujesz do Rossa!”.
Dziewczyna siadła pijąc kawę. Nie wiedziała co ma robić. Źle się czuła z tym momentem „sławy”, w dodatku obawiała się, że gdy wyjdzie na ulice jakaś szalona fanka Rossa zwyzywa ją, lub wyleje na jej twarz kwas. „Cholera, w co ja się wpakowałam” myślała, zapominając z tego wszystkiego o dziwnym smsie od Rossa.
Z zamyślenia wyrwał ją sygnał przychodzącej wiadomości. Chwyciła telefon i zobaczyła, że dostała odpowiedź na swoje pytanie.
Napisał do mnie TWÓJ CHŁOPAK, powiedział żebym się od Ciebie odczepił bo zgodziłaś się za niego wyjść. Powiedz czy to prawda, jeśli tak to dam Ci już spokój, bo osobiście mam dość szarpania się.” brzmiał sms.
- JA PIERD***! - krzyknęła na cały głos Justine, rzucając telefon na łóżko – CO ZA DEBIL ! Zabiję go ! ZABIJĘ! - krzyczała tak głośno, że zbudziła Margaret, która jak zwykle bez pukania wpadła do jej pokoju.
- Jezu co się stało, co się tak drzesz, głowa mi pęka ! - powiedziała zaspana współlokatorka.
- ANTHONY !
- Co Anthony, oświeć mnie !
- Anthony się wtrąca ! W mój związek z Rossem !
- Cooo? Jak?!
- Wyobraź sobie, że napisał mu, że zgodziłam się na zaręczyny i żeby się ode mnie odczepił!
- Coooo? - Margaret aż usiadła z wrażenia
- Tak! I teraz muszę to odkręcać ! ZABIJĘ GO, mówię ci!
- Jezu... co za debil... nie wierzę w to co słyszę !
- To uwierz! Ubieram się – powiedziała Justine, wkładając na szybko legginsy i top.
- Masakra – Margaret wciąż siedziała na łóżku z otwartymi ustami – co za debil... nie wierzę
- Spadam ! - rzuciła Justine wybiegając z pokoju – wrócę jak Anthony zginie śmiercią tragiczną !


Hej! Tak wiem już dawno nie pisałam, ale niespodzianka - kolejny rozdział będzie już jutro! :)

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 17 - Odwaga

Justine spojrzała wystraszona na Anthony'ego, który klęczał przed nią, z małym pudełeczkiem z błyszczącym pięknym pierścionkiem w środku.
- Anthony ja... nie wiem co powiedzieć ! - wydusiła w końcu z siebie dziewczyna, drapiąc się po głowie.
- Najlepiej się zgódź ! - powiedział z zapałem chłopak, wciąż nie wstając z kolan.
- Ale... Anthony... ja nie wiem... naprawdę nie wiem...
Chłopak wyglądał na lekko poirytowanego. Jego brwi złączyły się w dziwnym grymasie.
- Jak to nie wiesz ? - wydusił – Przecież tego chciałaś!
- Chciałam... masz rację... ale kiedyś...
- Jak to KIEDYŚ ? - chłopak położył szczególny nacisk na ostatnie słowo.
- Od naszego rozstania wiele się zmieniło... zdałam sobie sprawę z kilku rzeczy.
- Niby z jakich rzeczy zdałaś sobie sprawę? - powiedział ostro Anthony podnosząc się z kolan i stając przed Justine.
- Z takich, że nasz związek nie był do końca udany ! - powiedziała z mocą dziewczyna.
Nagle poczuła się silniejsza. Już się go nie bała.
- Zaraz, zaraz chodzi ci pewnie o tego kolesia, z którym bezczelnie flirtowałaś za moimi plecami, tak ?
- Nie flirtowałam z nim ! Z resztą ! O co tobie w ogóle chodzi? Przecież to ty mnie zdradziłeś!
- To było dawno temu, a jakbyś nie zauważyła, to od tamtego czasu starałem się to naprawić !
- Starałeś się? Chyba milcząc i wpadając w te swoje depresje... - Justine była coraz bardziej zdenerwowana – wiesz co, mam cię dość... wyjdź z mojego pokoju ! Natychmiast !
- Cooo? - Anthony był zszokowany. Justine nigdy wcześniej mu się nie sprzeciwiła. Zawsze była potulna jak baranek i uległa. Mógł ją sterować jak chciał. A teraz jej nie poznawał. Stawiała mu się, była inna niż wcześniej.
- Tak ! Dobrze słyszałeś ! Wyjdź ! Nie mam ochoty cię więcej widzieć !
- Ale...
- Nie ma ale ! Wyjdź ! - powiedziała dziewczyna, wypychając chłopaka za drzwi mieszkania i przekręcając klucz w zamku.
Uff, co za koszmar!” pomyślała, opierając się o drzwi. „Nie wierzę w to ! Anthony przychodzi i mi się oświadcza... Ale nie chcę już go, kocham Rossa! A nie Anthony'ego! Miał wiele szans, a je zmarnował ! Teraz niech żałuje” Justine powiedziała sama do siebie, wchodząc do łazienki i zastanawiając się jak pomalować się na wieczorną imprezę.
Wpadła na pomysł, że wystylizuje się na popularną w latach 60-tych modelkę Twiggy.
Musiała tylko odwzorować jej makijaż. Miała w szafie kilka sukienek stylizowanych na lata 60-te, więc strojem nie musiała się martwić. „Boże, co to wszystko ma znaczyć... nie poznaję Anthony'ego” myślała, rysując na powiece grubą czarną kreskę wywiniętą na końcu ku górze. „Przecież on nigdy nie chciał się żenić. Chciał całe życie spędzić jako stary kawaler. A tak przynajmniej mi mówił. Dom w Bieszczadach i pies.” To ostatnie zdanie Justine wypowiedziała, udając głos swojego byłego chłopaka. „A może powinnam się zgodzić. Może on się zmienił?”. „E ! Nie ! On się nigdy nie zmieni! Byłby dobrym facetem może tydzień, a potem wszystko wróciłoby do normy. Znowu by mówił, że chce być sam, że nie możemy być razem, że może do siebie nie pasujemy. Że nie jestem ta jedyną”. Justine prowadziła ze sobą wewnętrzną rozmowę, tuszując jednocześnie rzęsy i malując różem policzki. Następnie ułożyła fryzurę, sprytnie ukrywając część długich włosów pod spotem, tworząc boba.
Spojrzała na efekt końcowy w lustrze i uśmiechnęła się sama do siebie.
Wyglądała bardzo dobrze.
Następnie tanecznym krokiem ruszyła do pokoju, by wybrać odpowiednią sukienkę. Zdecydowała się na krótką, czarną, w groszki, rozkloszowaną na dole. Do tego włożyła czerwone błyszczące szpilki.”No jeszcze tylko pomalować paznokcie na czerwono” powiedziała sama do siebie, szukając odpowiedniego lakieru.
Kiedy była już całkiem gotowa, spojrzała z zadowoleniem w lustro, by ocenić efekt końcowy.
No muszę przyznać, że znowu siebie zaskoczyłam” skwitowała obracając się wokół własnej osi. Szybko sięgnęła po aparat i zrobiła sobie kilka zdjęć, aby dodać jakieś na Facebooka. To było jej kolejne uzależnienie. Uwielbiała robić sobie zdjęcia.
Nie zostało jej wiele czasu do imprezy, a więc szybko wybrała jedną z fotografii i wrzuciła ją na swój profil, podpisując je „Imprezowo – stylizacja na Twiggy :D”
Następnie sięgnęła po torebkę i zapukała do pokoju Margaret.
- Proszę ! - usłyszała stłumiony głos współlokatorki
- Jesteś już gotowa ? - spytała Justine, uchylając lekko drzwi
- Tak, już wychodzę – odpowiedziała jej dziewczyna, wychodząc z pokoju.
- Wow, fajny strój ! Serio, wyglądasz jak Janis Joplin
- Wiadomo – ucieszyła się Margaret – ty też niczego sobie. Twiggy jak malowana ! - dodała – to co idziemy?
- Jasne!
Dziewczyny szybkim krokiem opuściły mieszkanie.
W tym samym czasie Ross zobaczył zdjęcie dodane przez Justine na Facebooku i skomentował je „Piękna jak zwykle :) Baw się dobrze kochana ! :*”.
Nie spodziewał się jednak jaką lawinę to wywoła.