Justine spojrzała na Anthony'ego, który ją przytulał. W jej oczach zaświeciły się łzy, a na twarzy widać było ból.
- Anthony ... - powiedziała, próbując wyrwać się z jego uścisku - Anthony posłuchaj... ja nie wiem... przez te kilka dni gdy nie odzywałeś się do mnie, ja coś zrozumiałam... zrozumiałam, że źle mnie traktowałeś przez ostatni czas. Ja teraz nie wiem czy chcę z tobą nadal być ! - wydusiła z siebie
- Słucham ? - Anthony był wyraźnie zdziwiony, zmarszczył brwi i wbił świdrujące spojrzenie w twarz dziewczyny - chodzi ci o tego filusia z którym gadałaś na Skype, tak ? - spytał
- Przy nim czuję się szczęśliwa ! To wszystko twoja wina ! Gdybyś mnie nie traktował źle, to nawet bym nie pomyślała o innym ! - krzyknęła
- Ja cię źle traktowałem ? - Anthony był wściekły - JA?!
- Tak ! Przypomnij sobie jak flirtowałeś z inną na dyskotece, NA MOICH OCZACH !
- Głupia, milion razy ci tłumaczyłem, że ona sama mi usiadła na kolanach !
- Tak, ale jakoś nie miałeś ochoty jej przegonić ! I pozwoliłeś jej się pocałować !
- Ona mnie pocałowała !
- Nie ważne kto kogo całował ! Gdybyś ją odgonił wcześniej, to nikt nikogo by nie miał szans pocałować !
- Jesteś beznadziejna ! Jak zwykle ! - krzyknął Anthony rzucając bukiet kwiatów na podłogę, wychodząc i trzaskając drzwiami
Justinie usiadła na podłodze i zaczęła płakać.
"Co ja zrobiłam !" myślała. W tym samym czasie jej inna część osobowości krzyczała "Bardzo dobrze ! Pokazałaś mu wreszcie, po tych wszystkich upokorzeniach !".
Kłóciła się w myślach sama ze sobą. "Ale on przyszedł, taki biedny, do mnie, z kwiatami... a ja mu tak nagadałam!" "No i co z tego ! Bardzo dobrze, niech zobaczy, że nie dasz sobą pomiatać!" "Ale on zrozumiał swój błąd !" "On nic nie zrozumiał ! I nazwał cię beznadziejną ".
Justine spojrzała na ekran komputera. Włączyła profil Rossa na Facebooku i zaczęła przeglądać jego zdjęcia i posty, wzdychając. Nagle zauważyła, że aktor dodał nowy status.
"Nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim"Justine przeczytała na głos jego nowy wpis.
"Ja też nie wiem co o tym wszystkim myśleć" pomyślała dziewczyna i wstała. Postanowiła iść do sklepu po piwo. Chciała się upić, żeby przestać choć na chwilę myśleć o problemach. Miała dość. Zraniła Anthony'ego, zraniła Rossa, zraniła siebie... Nie wiedziała co dalej robić, z jednej strony chciała przeprosić Anthony'ego, z drugiej miała go dosyć, bo przypomniała sobie wszystkie momenty, gdy ją zranił. "To zaczęło się już na wakacjach w Londynie" myślała. "Pamiętam, że zachowywał się dziwnie, gdy poszliśmy na spacer wieczorem... był dziwny... milczał i już wtedy zaczął filozofować. Potem rok później doskonale pamiętam jak powiedział, że nie jest pewny czy ze mną chce być do końca życia !". Jej myśli kołowały się wokół tego tematu. Coraz bardziej zaczęła zastanawiać się nad sensem swojego związku. "Przecież on jest nudny ! Myśli, że jest taki wspaniały, bo gra w tym cholernym zespole ! Muszę zawsze się upijać przed jego koncertami, by znieść te darcie kota za ogon!". Dziewczyna uśmiechnęła się na wspomnienia koncertów Anthony'ego. Chodziła na nie z Martiną i obie zawsze były podczas nich pijane, bo inaczej nie mogły znieść muzyki metalowej, z growlowym wokalem. "Poza tym, on zawsze lubił flirtować z innymi laskami! Nigdy nie mogłam mu ufać, nigdy nie czułam się przy nim całkowicie pewna - ani siebie, ani jego! Poza tym musiałam wstydzić się przed nim, jakiej muzyki słucham, bo wyśmiewał mnie, że lubię Rossa, Jonas Brothers, czy Justina Biebera! Musiałam to przed nim ukrywać ! Dla niego jedyną normalną i godną słuchania muzyką, była taka, jakiej on słuchał. Czy to jest normalny związek ?!". Justine czuła mętlik w głowie. Prowadziła wewnętrzny monolog, ale nie potrafiła dość do żadnych sensownych wniosków. Nadal nie wiedziała co ma robić, choć zdała sobie sprawę, że Anthony jest dla niej toksyczny i że cały ich związek ją zatruwał. Już Martina zauważyła, że od kiedy Justine zaczęła być z Anthonym, stała się drażliwa, poddenerwowana, ciągle histerycznie sprawdzała telefon, nie umiała się wyluzować. Nie czuła się sobą. Przy Rossie było inaczej... czuła się wreszcie w stu procentach sobą. Czuła się spokojna i choć znała go bardzo krótko - ufała mu. Była przy nim dawną, wesołą i spontaniczną Justine...
Dziewczyna weszła do sklepu i skierowała się prosto w alejkę z alkoholem.
Wpadła tam na Margaret.
- O cześć, coś dziwnie wyglądasz, płakałaś ? - spytała dziewczyna
- Hej... myślałam, że słyszałaś... Anthony był u mnie
- Tak wiem, wpuściłam go, ale zaraz potem wyszłam po zakupy. Szykuje się dziś impreza, zapraszam jakby co. A co się stało ?
- Pokłóciliśmy się... - Justine chwyciła czteropak Karmi
- Hmm to dziwne, widziałam, że przyszedł z kwiatami
- Tak, ale pokłóciliśmy się bo mu wygarnęłam
- Ty wygarnęłaś ? Serio ? Przecież nigdy nie miałaś odwagi ! - Margaret nie ukrywała zdziwienia
- Wiem, ale tym razem miałam, chyba coś we mnie pękło
- Zmieniłaś się... ale na plus!
- Tak... - Justine zamyśliła się i poczuła dziwne uczucie wyzwolenia w środku - albo po prostu znów jestem sobą !
- A powiedz mi, jak tam twój zagraniczny, sławny kochaś - spytała dziewczyna, zmieniając temat.
- Właśnie ! muszę mu wszystko wytłumaczyć ! - Justine jak oparzona wypadła ze sklepu, biegnąc prosto do domu.