piątek, 14 marca 2014

Rozdział 30 - Gwiazdy

Słońce powoli chowało się w wielkiej tafli oceanu.
Na niebie pojawiły się różowo-pomarańczowe chmurki.
W powietrzu czuć było ciszę i spokój...
- Chcesz już wrócić ? - spytał Ross, wciąż obejmująć Justine.
Dziewczyna spojrzała na niego, a potem na ocean.
- Nie... tu jest tak... wspaniale... 
Ross uśmiechnął się i znowu zaczęli się całować.
Nie wiedzieli ile czasu minęło i szczerze mówiąc nie interesowało to ich.
Liczyli się tylko oni.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem - powiedział, głaszcząc ją po głowie, na co ona ze śmiechem odpowiedziała:
- Ja też... Ale..
- Ale co?
- Jakoś nie byłam pewna... to znaczy...no nie wiem
- Chyba wiem o co ci chodzi... ja czekałem na właściwy moment
- No właśnie, nie chciałam wyjść na desperatkę - zachichotała Justine
- Coś ty... przecież chyba nie wątpiłaś w to... że cię kocham - powiedział całując ją w czoło
- No wiesz - przewróciła oczami i zaśmiała się - nie wiem, gwiezdorze !
- Ja ci dam GWIAZDORA! - odparł ze śmiechem, na co Justine wysiadła z auta i zaczęła uciekać chichocząc.
Stanęła na wzgórzu, skąd rozpościerał się cudowny widok na ocean. Jego bezkresna tafla powodowała, że czuła się tak mała... 
- Tu jest przepięknie - powiedziała, a Ross prztulił ją.
Nagle ciszę pzrerwał dźwięk przychodzącej wiaodmości. To był sms do Justine.
Dziewczyna niechętnie spojrzała na ekran telefonu.
Mms od Martiny.
"Nie wiem czy wiesz, ale... na Pudelku trąbią o Tobie... Powiem szczerze że się tego nie spodziewałam ! BIEBER?" - na ekranie widniała treść wiaodmości, a pod nią zdjęcie artykułu z Pudelka. 
Na załączonej fotografii widać było Justina Biebera który wyglądał tak jakby całował Justine.
- Co to ma być? - spytała za złością dziewczyna - Ross, przecież byłeś tam, widziałeś! 
- Tak... - odparł Ross - wiesz, niestety ale reporterzy potrafią wszystko zrobić tak by wyglądało inaczej niż było... nie martw się tym - zakrył dłonią jej telefon i objął mocniej.
- Wiesz co... ale...ale... - nie dokończyła
- Justine... ja wiem, że to cię przytłacza...rozumiem to. Też się tak czułem, kiedy zacząłem nagle prawie z dnia na dzień być popularny. Byłem zły gdy ktoś pisał o mnie nieprawdę. Nie rozumiałem po co to komu. Po co kłamać na mój temat. Ale potem zdałem sobie sprawę, że oni tak MUSZĄ, bo to ich PRACA.
Muszą bo jesteśmy rozrywką dla ludzi... oni wchodzą na te wszystkie portale plotkarskie, kupują szmatławce, by czytać o nas... Rozumiesz mnie?
- Powiedzmy - odparła Justine, w duchu biczując się za to, że sama namiętnie wyczytywała kiedyś Pudelka i ekscytowała się życiem gwiazd. A teraz dotykało to ją samą.
- Musisz to olać... bo inaczej się zamęczysz, rozumiesz? - spytał łapiąc ją delikatnie za twarz i całując.
- Tak Ross... wiesz... dla mnie to nowość i dlatego tak reaguję. Poza tym czemu z BIEBEREM?
- Widocznie jest popularniejszy w Polsce - zachichotał Ross
- Tak... widocznie - Justine uzmysłowiła sobie, że na Pudelku nigdy nie znalazła artykułów o Rossie, a  kiedyś owszem, szukała ich. To spowodowało, że jeszcze bardziej zaczęła się biczować w myślach.
- O czym tak myślisz ? - spytał blondyn
- Nie...nie o niczym... 
- No powiedz!
- Eh ... wstyd mi, bo kiedyś sama wyczytywałam artykuły w szmatławcach - powiedziała ze wstydem w głosie, na co Ross zachichotał i objął ją.
- Mój ty głuptasie. A więc teraz sama widzisz jak to działa.
- Tak wiem... siadałam i do kawy czytałam Pudelka... To miała być rozrywka.
- A ludzie pragną rozrywki, nieprawdaż?
- Tak... więc muszę teraz przygotować się na to, że mogą o mnie, o NAS... pisać...
- Tak - odparł, łapiąc ją za rękę
- Wolę by pisali o nas, niż o mnie i wyimaginowanym romansie z Bieberem... - odparła.
W tym momencie rozdzowniła się komórka Rossa.
- Muszę odebrać, przepraszam... to mój menager... - powiedział blondyn, obejmując Justine - halo? Za dwa dni? Hmm... w Las Vegas? No ale mówiłem ci... mam gościa... no tak ja wiem! Wiem! No dobrze... Ale mogę? Okej! Dobra! Wszyscy, wszyscy... Dobrze! Narazie! - rozłączył się
- Co się stało? - spytała Justine, spoglądając na niego
- Za dwa dni jest Gala Młodych Artystów w Las Vegas.... zaprosili nas... to znaczy zespół... 
- Za dwa dni?
- Tak... wiem, pewnie jesteś wkurzona
- Nie skąd ! Czemu mam być, przecież to twoja praca
- Poważnie? A chciałabyś jechać z nami?
- Ja? - Justine spojrzała na Rossa z lekkim niepokojem - a czy ja tam pasuję?
- No przecież! Jedź z nami ! I wtedy nie będą już pisać o twoim wyimaginowanym romansie z Bieberem haha ! - zaśmiał się blonyn
- No dobrze - odparła z powątpiewaniem - ale nie wiem czy mam w co się ubrać, to znaczy pewnie tam wszyscy będą w strojach od projektantów.
- O to się nie martw, kochanie - odparł całując ją w głowę - kupię ci najpiękniejszą suknię jaką znajdziemy.
* * *

"Godzina 24:00, cóż dzień pełen wrażeń... mój pierwszy dzień w USA" - pisała Justine w swoim pamiętniku.
"Ross jest idealny, dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam... choć w sumie nie... on jest O WIELE LEPSZY NIŻ SOBIE WYOBRAŻAŁAM!" 
W dodatku pocałował mnie i powiedział że mnie kocha.... czuję się taka szczęśliwa...
Jedyne co zaprząta mi teraz myśli to ten Bieber... to znaczy, obawiam się plotek, przez ten artykuł na Pudelku. To znaczy... jeśli to dotarło na Pudelka, to inne zagraniczne portale pewnie też o tym trąbią... a nie mam ochoty wszystkim tłumaczyć że nie jestem z Bieberem. Jestem z ROSSEM!
Aaaaa ! Wciąż w to nie mogę uwierzyć JESTEM Z ROSSEM! :)
Za dwa dni Gala .... Ross obiecał, że kupi mi sukienkę... zobaczymy, w sumie nie chcę by na mnie wydawał, pieniędzy, ale nie pojawię się tam przecież w zwykłej sukience z Bershki, czy Zary... bo będę wyglądać jak idiotka... i biedaczyna!
Ciekawe kto będzie na tej Gali... 
Matko... życie tutaj jest tak inne od tego w Polsce.... Tutaj jest wspaniale, ocean, miasto tętniące życiem... ludzie na każdym kroku uśmiechają się do siebie... No i Ross... i cała rodzina Lynchów.
Uwielbiam ich wszystkich.
Rikera który jest zabawny, Rydel która ciągle się śmieje, Rocky'ego który wciąż robi wszystkim kawały i ciągle jest głodny, Rylanda który udaje najpoważniejszego,a potem robi coś takiego że wszyscy wybuchają śmiechem, no i Ella który chyba kręci z Rydel :)
A rodzice Mark i Stormie też są wspaniali... przyjęli mnie pod swój dach jak własną córkę... a może synową hahaha XD
Muszę się zaraz położyć... chociaż najchętniej wkradłabym się do pokoju Rossa, ale wiem że nie wypada tak pod dachem rodzinnym... co by sobie o mnie pomyśleli Stormie i Mark.... a więc sie wstrzymam, choć mnie kusi. Bo jak patrzę na umięśnione ciałko Rossa, to mam ochotę na... wiadomo co hahaha :D"
Dźwięk smsa przerwał Justine pisanie.
"Nie śpisz ? Justine... na Pudelku piszą że masz romans z Bieberem, ale że zdradzasz do z Rossem. Niezłe jajca co?" - to była Martina.
"Ehh no cóż, jaja są niezłe, ale mam to w nosie. Ważne że Ty znasz prawdę :)"
"Taaaak! No i co jaki on jest???"
"Wspaniały.... i wreszice mi TO POWIEDZIAŁ. Że mnie kocha!"
"Aaaaaaaaa! No co Ty?! BOŻE TO SUPER!"
"Kochana szkoda, że cię tu nie ma. Riker by ci się spodobał hihi" - odpisała Justine
"Przylecę z Tobą kiedyś, co Ty na to?"
"No ba! Musimy razem! Okej kochana, ja kładę się spać! Jutro wstaję dość wcześnie, a już 24:30!"
"Buziaki :* Baw się tam dobrze!"


Hej kochani ! Jako że wcześniej miałam BARDZO DŁUGĄ PRZERWĘ OD PISANIA  to dziś jako niespodzianka dodaję nowy rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Aha - i wybaczcie że moje rozdziały są krótkie. Wiem, że część z Was to dziwi i na to narzekacie, ale ja mam jakoś takie przyzwyczajenie, że piszę do pewnego momentu, a potem mam jakąś blokadę i muszę przerwać. Dlatego rozdziały są dość krótkie :) Ale generalnie staram się by były coraz dłuższe. Im więcej będę pisała, tym dłuższe rozdziały będę pisała :) Dlatego, że wena rozwija się z każdym napisanym przeze mnie słowem :)
Kocham Was, buziaczki :*