środa, 19 marca 2014

Rozdział 31 - Bajka

Justine obudziła się z dziwnym wrażeniem, nie wiedząc do końca gdzie się znajduje.
Przetarła trzykrotnie oczy, patrzac w sufit.
Dopiero widząc kalifornijskie słońce za oknem, zdała sobie sprawę, gdzie jest.
Tak... to nie był sen.
Była tu.
Była w USA.
Z Rossem...
Wstała i wyszła na balkon.
Rozgrzane od słońca kafelki miło grzały jej bose stopy.
Czuła się jak w raju.
Na dole, w ogrodzie krzątał się Mark Lynch. Z kuchni dochodziły odgłosy Stormie i Rydel.
Nagle poczuła jak ktoś łapie ją z tyłu i zakrywa jej oczy dłońcmi.
- Zgadnij kto to? - usłyszała głos Rossa, który pocałował ją w szyję.
- Ross ! No wiesz, tak bez pukania ? - zachichotała.
- No wiesz, myślałem, że mogę - wyszczerzył zęby
- Pewnie, że możesz - odwzajemniła pocałunek.
-Jeśli masz ochotę na śniadanie, to chodź na dół.
Zeszli razem po schodach trzymając się za ręce.
Kiedy przechodzili obok grającego na PlayStation Rikera, ten podniósł kciuk w górę i wyszczerzył żęby.
- Oh cześć kochana - zaszczebiotała Stormie - siadaj, siadaj. I częstuj się.
Na stole przygotowane było iście królewskie śniadanie, Bagietki, jeszcze ciepłe bułeczki, warzywa i owoce, sery, różne rodzaje płatków... Można by tak wyliczać w nieskończoność.
Justine nałożyła sobie kilka rzeczy i zaczęła jeść, czując że ta sielanka mogłaby się nigdy nie kończyć.
- Jedziecie dziś na zakupy? - spytała Stormie, nalewając Justine kawy.
- Tak... musimy się obkupić na Galę - odparła ze śmiechem Rydel.
Po śniadaniu Justine poszła wziąc szybki prysznic, pomalowała się i ubrała.
- Gotowa? - spytał Ross, otwierając przed nią drzwi auta.
- Tak... a gdzie reszta? - spytała rozglądając się.
- Już pojechali, a ja powiedziałem im że dołączymy później. Z resztą i tak nie zmieścili byśmy się wszyscy do jednego auta.
Odjechali z piskiem opon, na co Mark ze śmiechem pokiwał w stronę Rossa palcem i skierował w stronę auta strumień wody z węża ogrodowego. Nie mógł ich jednak dosięgnąć, bo byli za daleko.
Wiatr rozwiewał ich włosy, a słońce przyjemnie opalało ich twarze.
Justine wpatrywała się na kraiobrazy. Gdy wyjechali z willowej uliczki, jej oczom ukazał się klif a pod nim ocean...
Kiedy stanęli na czerwonym świetle, dziewczyna kątem oka zauważyła, że Ross wpatruje się w nią.
- Na co tak patrzysz? - spytała uśmiechając się.
- Na ciebie... - odparł - moja ślicznotko.
Pocałowała go, jeden raz i drugi... Nagle zaczłęy na nich trąbić samochody, bo zapaliło się już zielone światło.
Po kilkunastu minutach jazdy dotarli na miejsce. Ross zaparkował auto i swoim zwyczajem wyskoczył z kabrioleta górą.
Justine rozejrzała się. Ulica była cała zapełniona butkiami projektantów, sklepami z biżuterią i butami... istny raj na ziemi. Jednocześnie pomyślała sobie, że może nie powinna "naciągać" Rossa na takie zakupy.
- Wiem co myślisz - powiedział chłopak, patrząc na nią i obejmując - chcę dla ciebie kupić taką sukienkę jaką będziesz chciała. Więc niczym się nie martw.
Weszli do pierwszego sklepu.
W środku pachniało luksusem. Justine czuła się trochę głupio, bo zwykle robiła zakupy w sieciówkach.
-  Może ta? - spytał ze śmiechem Ross, pokazując jej ultrakrótką mini w lamparcie centki.
- O nie! - zachichotała - Nigdy w życiu!
- Powiem szczerze, że nic mi się tu jakoś nie podoba.... to znaczy - spojrzała na sprzedawczynię, która udawała że nie słyszy ich rozmowy, ale lekko zmarszczyła czoło - hmm... nie mój styl - wyszczerzyła zęby.
- To chodźmy do następnego - Ross złapał ją za rękę - Nie martw się, jestem przyzwyczajony do zakupów z Rydel - dodał, rozwiewając wątpliwości dziewczyny, że wybrzydza.
Obeszli tak kilka sklepów, ale Justine nie mogła nic wybrać.
W końcu po godzinie weszli do kolejnego sklepu i dziewczyna od razu zwróciła uwagę na długą czerwoną suknię bez ramion, z rozcięciem na udzie.
- Ross...
- Oho, chyba znalazłaś wreszcie idelaną sukienkę?
- Przymierzam! - odparła wpadajac za kotarę.Po chwili dziewczyna wyszła z przymierzalni, mając na sobie czerwoną, długą sukienkę.
Ross spojrzał na nią i nic nie mówił.
- I jak? - spytała, obracając się.
- Wyglądasz pięknie... - powiedział w końcu, patrząc na nią z podziwem.
Dziewczyna podeszła do niego i pocałowała go w usta.
- Wybierz sobie jeszcze do niej buty - dodał po chwili.
Justine przymierzyła wysokie, czarne sandały na obcasie.
Wyglądała obłędnie i tak się czuła.
Jak gwiazda.
I wreszcie to uczucie - że ona jest zwykłą dziewczyną i nie pasuje do "gwiazdora" znikło całkowicie.
Czuła się wspaniale.
- Kochanie, wyglądasz idealnie - powiedział Ross, patrząc na nią - bierzemy to.
Po chwili wychodzili ze sklepu, a Ross niósł dwie wielkie torby.
Kiedy pchnął drzwi, by przepuścić przed sobą Justine, mignęły przed nimi światła fleszy.
- Papparazzi... - odparł Ross, patrząc na Justine.
- Tak po prostu tam wyjdziemy? - spojrzała na niego pytająco.
- Tak... no chyba, że się mnie wstydzisz - odparł ze śmiechem.
- Chyba oszalałeś ! - odparła.
Wyszli w tłum fotoreporterów, którzy zaczęli jak oszaleli robić im zdjęcia.
I wtedy Justine objęła go mocno i pocałowała.
- Niech cały świat wie, że jesteś tylko mój - powiedziała do niego.



Kochani mam nadzieję, że Wam się podobało :)
Mam nadzieję, że nie zanudzam Was tą "bajką" , bo wszystko jest tak piękne ;)
Ale niedługo Gala więc może tam będzie jakaś intryga ;)


piątek, 14 marca 2014

Rozdział 30 - Gwiazdy

Słońce powoli chowało się w wielkiej tafli oceanu.
Na niebie pojawiły się różowo-pomarańczowe chmurki.
W powietrzu czuć było ciszę i spokój...
- Chcesz już wrócić ? - spytał Ross, wciąż obejmująć Justine.
Dziewczyna spojrzała na niego, a potem na ocean.
- Nie... tu jest tak... wspaniale... 
Ross uśmiechnął się i znowu zaczęli się całować.
Nie wiedzieli ile czasu minęło i szczerze mówiąc nie interesowało to ich.
Liczyli się tylko oni.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem - powiedział, głaszcząc ją po głowie, na co ona ze śmiechem odpowiedziała:
- Ja też... Ale..
- Ale co?
- Jakoś nie byłam pewna... to znaczy...no nie wiem
- Chyba wiem o co ci chodzi... ja czekałem na właściwy moment
- No właśnie, nie chciałam wyjść na desperatkę - zachichotała Justine
- Coś ty... przecież chyba nie wątpiłaś w to... że cię kocham - powiedział całując ją w czoło
- No wiesz - przewróciła oczami i zaśmiała się - nie wiem, gwiezdorze !
- Ja ci dam GWIAZDORA! - odparł ze śmiechem, na co Justine wysiadła z auta i zaczęła uciekać chichocząc.
Stanęła na wzgórzu, skąd rozpościerał się cudowny widok na ocean. Jego bezkresna tafla powodowała, że czuła się tak mała... 
- Tu jest przepięknie - powiedziała, a Ross prztulił ją.
Nagle ciszę pzrerwał dźwięk przychodzącej wiaodmości. To był sms do Justine.
Dziewczyna niechętnie spojrzała na ekran telefonu.
Mms od Martiny.
"Nie wiem czy wiesz, ale... na Pudelku trąbią o Tobie... Powiem szczerze że się tego nie spodziewałam ! BIEBER?" - na ekranie widniała treść wiaodmości, a pod nią zdjęcie artykułu z Pudelka. 
Na załączonej fotografii widać było Justina Biebera który wyglądał tak jakby całował Justine.
- Co to ma być? - spytała za złością dziewczyna - Ross, przecież byłeś tam, widziałeś! 
- Tak... - odparł Ross - wiesz, niestety ale reporterzy potrafią wszystko zrobić tak by wyglądało inaczej niż było... nie martw się tym - zakrył dłonią jej telefon i objął mocniej.
- Wiesz co... ale...ale... - nie dokończyła
- Justine... ja wiem, że to cię przytłacza...rozumiem to. Też się tak czułem, kiedy zacząłem nagle prawie z dnia na dzień być popularny. Byłem zły gdy ktoś pisał o mnie nieprawdę. Nie rozumiałem po co to komu. Po co kłamać na mój temat. Ale potem zdałem sobie sprawę, że oni tak MUSZĄ, bo to ich PRACA.
Muszą bo jesteśmy rozrywką dla ludzi... oni wchodzą na te wszystkie portale plotkarskie, kupują szmatławce, by czytać o nas... Rozumiesz mnie?
- Powiedzmy - odparła Justine, w duchu biczując się za to, że sama namiętnie wyczytywała kiedyś Pudelka i ekscytowała się życiem gwiazd. A teraz dotykało to ją samą.
- Musisz to olać... bo inaczej się zamęczysz, rozumiesz? - spytał łapiąc ją delikatnie za twarz i całując.
- Tak Ross... wiesz... dla mnie to nowość i dlatego tak reaguję. Poza tym czemu z BIEBEREM?
- Widocznie jest popularniejszy w Polsce - zachichotał Ross
- Tak... widocznie - Justine uzmysłowiła sobie, że na Pudelku nigdy nie znalazła artykułów o Rossie, a  kiedyś owszem, szukała ich. To spowodowało, że jeszcze bardziej zaczęła się biczować w myślach.
- O czym tak myślisz ? - spytał blondyn
- Nie...nie o niczym... 
- No powiedz!
- Eh ... wstyd mi, bo kiedyś sama wyczytywałam artykuły w szmatławcach - powiedziała ze wstydem w głosie, na co Ross zachichotał i objął ją.
- Mój ty głuptasie. A więc teraz sama widzisz jak to działa.
- Tak wiem... siadałam i do kawy czytałam Pudelka... To miała być rozrywka.
- A ludzie pragną rozrywki, nieprawdaż?
- Tak... więc muszę teraz przygotować się na to, że mogą o mnie, o NAS... pisać...
- Tak - odparł, łapiąc ją za rękę
- Wolę by pisali o nas, niż o mnie i wyimaginowanym romansie z Bieberem... - odparła.
W tym momencie rozdzowniła się komórka Rossa.
- Muszę odebrać, przepraszam... to mój menager... - powiedział blondyn, obejmując Justine - halo? Za dwa dni? Hmm... w Las Vegas? No ale mówiłem ci... mam gościa... no tak ja wiem! Wiem! No dobrze... Ale mogę? Okej! Dobra! Wszyscy, wszyscy... Dobrze! Narazie! - rozłączył się
- Co się stało? - spytała Justine, spoglądając na niego
- Za dwa dni jest Gala Młodych Artystów w Las Vegas.... zaprosili nas... to znaczy zespół... 
- Za dwa dni?
- Tak... wiem, pewnie jesteś wkurzona
- Nie skąd ! Czemu mam być, przecież to twoja praca
- Poważnie? A chciałabyś jechać z nami?
- Ja? - Justine spojrzała na Rossa z lekkim niepokojem - a czy ja tam pasuję?
- No przecież! Jedź z nami ! I wtedy nie będą już pisać o twoim wyimaginowanym romansie z Bieberem haha ! - zaśmiał się blonyn
- No dobrze - odparła z powątpiewaniem - ale nie wiem czy mam w co się ubrać, to znaczy pewnie tam wszyscy będą w strojach od projektantów.
- O to się nie martw, kochanie - odparł całując ją w głowę - kupię ci najpiękniejszą suknię jaką znajdziemy.
* * *

"Godzina 24:00, cóż dzień pełen wrażeń... mój pierwszy dzień w USA" - pisała Justine w swoim pamiętniku.
"Ross jest idealny, dokładnie taki jak go sobie wyobrażałam... choć w sumie nie... on jest O WIELE LEPSZY NIŻ SOBIE WYOBRAŻAŁAM!" 
W dodatku pocałował mnie i powiedział że mnie kocha.... czuję się taka szczęśliwa...
Jedyne co zaprząta mi teraz myśli to ten Bieber... to znaczy, obawiam się plotek, przez ten artykuł na Pudelku. To znaczy... jeśli to dotarło na Pudelka, to inne zagraniczne portale pewnie też o tym trąbią... a nie mam ochoty wszystkim tłumaczyć że nie jestem z Bieberem. Jestem z ROSSEM!
Aaaaa ! Wciąż w to nie mogę uwierzyć JESTEM Z ROSSEM! :)
Za dwa dni Gala .... Ross obiecał, że kupi mi sukienkę... zobaczymy, w sumie nie chcę by na mnie wydawał, pieniędzy, ale nie pojawię się tam przecież w zwykłej sukience z Bershki, czy Zary... bo będę wyglądać jak idiotka... i biedaczyna!
Ciekawe kto będzie na tej Gali... 
Matko... życie tutaj jest tak inne od tego w Polsce.... Tutaj jest wspaniale, ocean, miasto tętniące życiem... ludzie na każdym kroku uśmiechają się do siebie... No i Ross... i cała rodzina Lynchów.
Uwielbiam ich wszystkich.
Rikera który jest zabawny, Rydel która ciągle się śmieje, Rocky'ego który wciąż robi wszystkim kawały i ciągle jest głodny, Rylanda który udaje najpoważniejszego,a potem robi coś takiego że wszyscy wybuchają śmiechem, no i Ella który chyba kręci z Rydel :)
A rodzice Mark i Stormie też są wspaniali... przyjęli mnie pod swój dach jak własną córkę... a może synową hahaha XD
Muszę się zaraz położyć... chociaż najchętniej wkradłabym się do pokoju Rossa, ale wiem że nie wypada tak pod dachem rodzinnym... co by sobie o mnie pomyśleli Stormie i Mark.... a więc sie wstrzymam, choć mnie kusi. Bo jak patrzę na umięśnione ciałko Rossa, to mam ochotę na... wiadomo co hahaha :D"
Dźwięk smsa przerwał Justine pisanie.
"Nie śpisz ? Justine... na Pudelku piszą że masz romans z Bieberem, ale że zdradzasz do z Rossem. Niezłe jajca co?" - to była Martina.
"Ehh no cóż, jaja są niezłe, ale mam to w nosie. Ważne że Ty znasz prawdę :)"
"Taaaak! No i co jaki on jest???"
"Wspaniały.... i wreszice mi TO POWIEDZIAŁ. Że mnie kocha!"
"Aaaaaaaaa! No co Ty?! BOŻE TO SUPER!"
"Kochana szkoda, że cię tu nie ma. Riker by ci się spodobał hihi" - odpisała Justine
"Przylecę z Tobą kiedyś, co Ty na to?"
"No ba! Musimy razem! Okej kochana, ja kładę się spać! Jutro wstaję dość wcześnie, a już 24:30!"
"Buziaki :* Baw się tam dobrze!"


Hej kochani ! Jako że wcześniej miałam BARDZO DŁUGĄ PRZERWĘ OD PISANIA  to dziś jako niespodzianka dodaję nowy rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba :)
Aha - i wybaczcie że moje rozdziały są krótkie. Wiem, że część z Was to dziwi i na to narzekacie, ale ja mam jakoś takie przyzwyczajenie, że piszę do pewnego momentu, a potem mam jakąś blokadę i muszę przerwać. Dlatego rozdziały są dość krótkie :) Ale generalnie staram się by były coraz dłuższe. Im więcej będę pisała, tym dłuższe rozdziały będę pisała :) Dlatego, że wena rozwija się z każdym napisanym przeze mnie słowem :)
Kocham Was, buziaczki :*

środa, 12 marca 2014

Rozdział 29 - Nie liczyło się nic

Kochani, na wstępie chciałabym Was bardzo przeprosić...wiem że obiecałam dodać rozdział znacznie wcześniej, ale seria niefortunnych i nieoczekiwanych wydarzeń odsunęła ten fakt...
Wiem, że to nie fair, bo czekaliście... W dodatku zostawiłam opowiadanie w takim momencie gdzie każdy był ciekawy co dalej...
Na swoje usprawiedliwienie dodam - moja praca powoduje, że chodzę notorycznie zmęczona, jakoś przez to nie umiałam się zmobilizować by cokolwiek napisać... Szukałam inspiracji, przed snem wymyślałam scenariusze... A dziś mam wreszcie WOLNE a więc piszę :)
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :*
Buziaki :*


Justine stała tak patrząc na Rossa stopniowo otaczanego przez coraz większy tłum fanek.
Część z z nich piszczało, inne wołały: "Ross ! ROSS KCHAM CIĘ!", jeszcze inne próbowały zrobić mu zdjęcie czy też nagrać filmik.
Dziewczyna stała z boku, przyglądając się temu wszystkiemu.
Czuła się trochę nieswojo.
Dopiero teraz uderzył ją fakt, że Ross... że on jest przecież znany, jest SŁAWNY!
A ona... jest zwykłą dziewczyną...
Poczuła się tak, jakby nie pasowała do tego świata.
Nagle mogła od tak prozmawiać z Justinem Bieberem, o którym dotychczas mogła jedynie poczytać na Pudelku.
Nagle była tak blisko Rossa - chłopaka, który był znany na całym świecie, który dawał koncerty na największych arenach, za którym piszczały fanki...
Troche ją to zaniepokoiło, poczuła jakieś dziwne ukłucie w okolicach serca...
Już miała ochotę odejść, żeby choć na chwilę złapać myśli, żeby odciąć się od tego tłumu wrzeszczących dziewczyn... Bo czuła, że tam nie pasowała...
Ale nagle...
- HEJ TO ONA! - krzyknęła jedna z dziewczyn, wskazując palcem w stronę zdziwionej Justine
- ONA! To jest ONA !
- TO NA PRAWDĘ ONA!
- TO ONA!
Dziewczyny odwróciły się w jej kierunku
- JA? Ale... - Justine zaniemówiła. Nie wiedziała skąd nagle takie zainteresowanie jej osobą.
- Jestem pewna że to ONA ! Ta dziewczyna z Facebooka ! Pamiętasz? - krzyknęła jedna z dziewczyn w tłumie.
- Taaak, ta której Ross zalajkował zdjęcie. PAMIĘTAM! - odkrzyknęła druga
- TO JEST DZIEWCZYNA Z FACEBOOKA! - tłum zaczął napierać w stronę Justine
- Hej jesteś dziewczyna Rossa? 
- Ale masz ładne włosy!
- Heeeej czy jesteś polką? 
- Nie.. ona nie wygląda na słowiankę, to pewnie włoszka
Dziewczyny przekrzykiwały się i napierały coraz mocniej.
Każda chciała o coś spytać i zdobyć informacje.
Justinie nie wiedziała co robić.
W gruncie rzeczy dziewczyny nie były niemiłe. Okazywały raczej miłe, ciekawe zainteresowanie jej osobą.
Nie były natarczywe, poza tym, że napierały i krzyczały.
Aż tu nagle...
- Ona wcale nie jest ładna!
- No właśnie ! Ross na pewno wolałby mnie! 
- Hej Ross! Przecież ona jest brzydka ! 
- Ross !
- ROSS!
Kilka dziewczyn zaczęło wykrzykiwać niemiłe komentarze pod adresem biednej Justine. 
Dziewczyna nie wiedziała co ma zrobić.
- Przecież ona jest gruba - dało się słyszeć
- Ona ma chyba z 30 lat! - wykrzyknęła inna.
Miłe komentarze zniknęły w tłumie hejterów.
Justine miała ochotę uciec z tego otaczającego ja tłumu, ale nie mogła... 
Dziewczyny otaczały ją ciasno, nie pozwalając tak poprostu odwrócić się na pięcie i odejść.
Nagle poczuła mocne ściśnięcie w okolicach nadgarstka.
Ktoś szarpnął ją i ciagnął za sobą. W tłumie dostrzegła znikającą szybko blond czuprynę, potarganą od wiatru i fal.
To był Ross.
Chciał ją wyciągnąć z tego tłumu.
Dziewczyny nadal napierały mocno, ale Ross także trzymał ją w pewnym uścisku i nie pozwalał puścić.
Torował sobie stopniowo drogę.
W końcu udało im się wyjść z otaczającego ich tłumu ludzi.
Fanki chyba nie dostrzegły co właśnie się stało. Zdezorientowane rozglądały się w około.
Nagle kilka krzyknęło:
- TAM JEST!
- UCIEKA Z NIĄ!
- ROOOOOOOS!
Dziewczyny zaczęły za nimi biec.
- W nogi ! Szybko! - krzyknął Ross. Wciąż trzymał Justine za rękę.
Dobieglu do auta zaparkowanego przy plaży, a Ross szybko odpalił silnik i z piskiem opon ruszył, zostawiając tłum dziewczyn za sobą.

* * *

Justine siedziała milcząc i patrząc na rozpościerający się wzdłuż horyzontu ocean.
Nie wiedziała co powiedzieć.
W głowie szumiały jej słowa hejterów: "Ona jest przecież brzydka", "Jest gruba", "Ma chyba z 30 lat".
Było jej przykro.
Owszem, zdawała sobie sprawę, że hejterzy bywają okropni, ale nie spodziewała się że dotnknie to ją tak bardzo. Sama obawiała się czasami tej różnicy wieku, no i tego że ON JEST SŁAWNY, a ona zwykłą dziewczyną.... ale nie do końca przygotowała się na to, że może zostać zaatakowana przez hejterów.
Większość fanek była miła, ale jednak... tamte słowa złych słów wciąż brzmiały jej w uszach.
- Justine? - z zadumy wyrwał ją głos Rossa.
Chłopak patrzył w jej stronę zatroskany. Na jego twarzy nie było już uśmiechu, tylko smutek.
Spojrzała mu prosto w oczy, ale nic nie powiedziała.
- Justine... przepraszam cię...
- Ale przecież to nie jest twoja wina - zaprotestowała 
- Nie jest, ale... może nie powinienem cię zabierać na tą plażę. Zapomniałem że tam często czekają te dziewczyny. Wiedzą że tam surfuję...
- Nie o to chodzi Ross... przecież jesteś SŁAWNY. I tak, wiem że miałam o tym nie mówić. Wiem, że to nic nie znaczy... To znaczy... To poprostu wszystko zmienia...
- Justine...
- Ross... ja poprostu się boję. Widziałeś co się tam stało. Ci hejterzy... nie wiem czy sobie z tym poradzę.
W dodatku wciąż nie umiem się przyzwyczaić, że jesteś gwiazdą a ja cię znam. Nagle otaczają cię tłumy, a ja nie wiem co zrobić... To dla mnie całkowicie nowa sytuacja...
- Wiem - Ross nagle zatrzymał się na poboczu wzbijając w powietrzu chmurę pyłu - Wiem Justine i cię za to przepraszam. Że cię na to naraziłem... Nie powinienem... 
I wtedy przyciągnął ją do siebie i pocałował.
Jej świat zawirował i wszystkie złe emocje, cały ten strach i niepewność - zniknęły.
Zdematerializowały się jak bańka mydlana...
Była tylko ONA i ON.
Serce jej waliło jak oszalałe, kiedy odwzajemniała ten namiętny pocałunek.
- Ross... 
- Kocham cię... - odpowiedział patrząc jej w oczy.
- Ja ciebie teżm kocham - powiedziała z uśmiechem, przesiadając się i siadając mu przodem na kolanach.
 A on znowu ją pocałował.
Nie chcieli, nie mieli ochoty przestawać.
Nic się nie liczyło.
Hejterzy, fanki, to że on był sławny, a ona była zwykłą dziewczyną, to że była starsza... 
Nie liczyło się nic, tylko to, ten pocałunek.
I to że łączyło ich uczucie.




Kochani mam nadzieję, że ten rozdział zrekompensuje Wam mój czas nieobecności! :)
Postaram się napisać coś jak najszybciej.
Postaram się też pisać coś RAZ W TYGODNIU co Wy na to? :)
Wybierzmy jakiś jeden dzień i wtedy będę się mobilizować by napisać cokolwiek, nawet coś krótkiego :)
Jaki miałby być to dzień?
Ps. Może chciecie by w opowiadaniu (poza Bieberem) pojawił się jeszcze ktoś znany?
Typujcie, a może kogoś dorzucę :D
(Ps. Jeżeli macie ochotę dodać mnie na fb - https://www.facebook.com/LadyWinterQueen
dodawajcie, tylko proszę napiszcie mi PW, że jesteście z bloga ;))