Ross uśmiechał się promiennie do
Justine, powodując że jej serce zaczęło bić jak szalone.
„O mój Boże…. To jest PRAWDA!”
dziewczyna była w euforii. „Jemu na mnie zależy ! Rossowi
Lynchowi zależy na mnie!” krzyczała w myślach z radości.
- Hmm? – Justine spojrzała na niego.
- Nie odzywałaś się i o czymś
rozmyślałaś – Ross wyglądał na trochę zaniepokojonego
- O nie nie… nie myślałam o niczym
złym… spokojnie – dziewczyna zaśmiała się – myślałam o
tym, że jestem prawdziwą szczęściarą!
- Czemu ? – chłopak wyglądał na
zdziwionego .
- Jesteś tak uroczo skromny! No wiesz…
tyle dziewczyn na świecie MARZY o tym, by cię poznać… by z tobą
pogadać… a ja mam to szczęście, że moje marzenie się spełniło.
- To było twoje marzenie ? – Ross
otworzył szeroko oczy.
- Oczywiście, że tak ! Przecież
wiesz, że jestem też twoją fanką ! Ale… wiedz, że nie tylko
fanką… to znaczy eee… - Justine zaplątała się w swoich
własnych słowach i wyglądała na speszoną.
- To znaczy, nie tylko fanką? Co masz
na myśli? – drążył chłopak, jednocześnie uśmiechając się.
- No poza tym, to… wiesz o tym
przecież… nie lubię cię tylko jako artysty… ale i jako kogoś
mi bardzo bliskiego… - dziewczyna zarumieniła się wypowiadając
te słowa.
- Cieszę się, że tak jest… i wiesz
przecież, że ja też cię bardzo lubię – odpowiedział Ross –
nawet nie wiesz … jakbym teraz chciał cię uściskać ! –
powiedział bardzo szybko.
- Ohh ! – westchnęła dziewczyna –
a ja ciebie !
Ross spojrzał na nią przeszywającym
spojrzeniem, powodując, że w jej ciele obudziły się stada
motylków.
Kochała go całą sobą i właśnie
zdała sobie sprawę z tego, że nie chce nikogo innego, że nikogo
innego tak nie pragnęła, że do nikogo innego nie czuła nic tak
silnego… Miała wielką nadzieję, że on czuje to samo… przecież
był gwiazdą, mógł mieć dziewczyn na pęczki.
Justine był pewna siebie, uważała
się za ładną. Ale wiedziała też, że na świecie jest wiele
ładnych dziewczyn… i wciąż nie mogła się nadziwić, że Ross
wybrał właśnie ją… Miała wielką nadzieję, że nie była dla
niego tylko chwilowym kaprysem… zachcianką… Że zabawi się nią,
a potem ich drogi się rozejdą.
Ale on przecież taki nie był…. Był
skromny, a nawet troszeczkę nieśmiały… Sam mówił o sobie, że
jest zwyczajnym chłopakiem …
- Nie wiem… może to wyda ci się
szalone… ja sam nie umiem w to uwierzyć, bo nigdy taki nie byłem…
- wyrwał ją z zamyślenia Ross.
- Ale jaki? – spytała zdziwiona.
- No... taki otwarty… i nigdy
wcześniej tak się nie czułem, ja teraz….
- Ohh ! Ja też… Mimo, że miałam
długo faceta... ale nie chcę do tego wracać… Wiedz, że nigdy
przy nikim tak się nie czułam…. Tak dobrze… - dziewczyna coraz
bardziej otwierała się przed Rossem. Czuła, że może mu zaufać,
że on jej nie zrani.
- Chciałbym teraz zobaczyć cię na
żywo…
- A ja ciebie,.. nawet nie wiesz jak
bardzo…
- Kiedy nie gadaliśmy przez ten czas…
myślałem o tobie, zastanawiałem się co się stało… czy jesteś
zła, czy po prostu spędzasz miło czas z chłopakiem… było mi
smutno, tęskniłem za tobą…
- A ja za tobą !
- Rydel miała dobry pomysł…
- Rydel? Jaki pomysł?
- Oh, może nie powinienem ci mówić !
- Teraz jak zacząłeś to musisz
skończyć !
- Ona wpadła na pomysł z tą
piosenka… żeby dać ci jakiś znak…
- Mądra dziewczyna, haha – zaśmiała
się Justine – chciałabym ją poznać… jak i resztę twojego
rodzeństwa.
- Poznasz. Postaram się o to. Na pewno
cię polubią. Szkoda że jesteś teraz tak daleko…
- Wiem… boję się, że przez to
wszystko się zepsuje
- Przez odległość?
- Tak… - Justine wyraźnie
posmutniała wyobrażając sobie, że będą zmęczeni dzielącymi
ich kilometrami i odpuszczą, zanim cokolwiek z tego wyjdzie.
- Nie martw się…. Nie dopuszczę do
tego.
- Obiecujesz? – spytała słodko.
- Tak! Obiecuję ! I by ci udowodnić
że możesz mi w pełni zaufać, chciałem ci coś zagrać…. –
R oss wstał i po chwili pojawił się w kamerce z gitarą –
chciałbym ci zagrać coś czego nikt jeszcze nie słyszał. Naszą
piosenkę którą wydajemy za kilka tygodni. Wszyscy by mnie zabili,
gdyby się dowiedzieli, że komukolwiek to wyjawiłem. Ale ja chcę
ci to zagrać…
- Ojej ! To niesamowite ! Oczywiście
nikomu nic nie zdradzę!
- Wiem – odparł chłopak zaczynając
grać i śpiewać „Remember that trip we took in Mexico, wooh!”
A Justine patrzyła na niego
zauroczona.
Mam nadzieję, że Wam się
podobało!
Przepraszam, że tak długo nie
pisałam, ale zaczęłam pracę i teraz mam mniej czasu…
Fabuła, jak już wcześniej mówiłam
dzieje się przed wydaniem piosenki „Pass me by”, bo tak mi się
podobało i pasowało do opowiadania :P