Justine
spojrzała wystraszona na Anthony'ego, który klęczał przed nią, z
małym pudełeczkiem z błyszczącym pięknym pierścionkiem w
środku.
- Anthony
ja... nie wiem co powiedzieć ! - wydusiła w końcu z siebie
dziewczyna, drapiąc się po głowie.
- Najlepiej
się zgódź ! - powiedział z zapałem chłopak, wciąż nie
wstając z kolan.
- Ale...
Anthony... ja nie wiem... naprawdę nie wiem...
Chłopak
wyglądał na lekko poirytowanego. Jego brwi złączyły się w
dziwnym grymasie.
- Jak
to nie wiesz ? - wydusił – Przecież tego chciałaś!
- Chciałam...
masz rację... ale kiedyś...
- Jak
to KIEDYŚ ? - chłopak położył szczególny nacisk na ostatnie
słowo.
- Od
naszego rozstania wiele się zmieniło... zdałam sobie sprawę z
kilku rzeczy.
- Niby
z jakich rzeczy zdałaś sobie sprawę? - powiedział ostro Anthony
podnosząc się z kolan i stając przed Justine.
- Z
takich, że nasz związek nie był do końca udany ! - powiedziała
z mocą dziewczyna.
Nagle
poczuła się silniejsza. Już się go nie bała.
- Zaraz,
zaraz chodzi ci pewnie o tego kolesia, z którym bezczelnie
flirtowałaś za moimi plecami, tak ?
- Nie
flirtowałam z nim ! Z resztą ! O co tobie w ogóle chodzi?
Przecież to ty mnie zdradziłeś!
- To
było dawno temu, a jakbyś nie zauważyła, to od tamtego czasu
starałem się to naprawić !
- Starałeś
się? Chyba milcząc i wpadając w te swoje depresje... - Justine
była coraz bardziej zdenerwowana – wiesz co, mam cię dość...
wyjdź z mojego pokoju ! Natychmiast !
- Cooo?
- Anthony był zszokowany. Justine nigdy wcześniej mu się nie
sprzeciwiła. Zawsze była potulna jak baranek i uległa. Mógł ją
sterować jak chciał. A teraz jej nie poznawał. Stawiała mu się,
była inna niż wcześniej.
- Tak
! Dobrze słyszałeś ! Wyjdź ! Nie mam ochoty cię więcej widzieć
!
- Ale...
- Nie
ma ale ! Wyjdź ! - powiedziała dziewczyna, wypychając chłopaka
za drzwi mieszkania i przekręcając klucz w zamku.
„Uff,
co za koszmar!” pomyślała, opierając się o drzwi. „Nie
wierzę w to ! Anthony przychodzi i mi się oświadcza... Ale nie
chcę już go, kocham Rossa! A nie Anthony'ego! Miał wiele szans, a
je zmarnował ! Teraz niech żałuje” Justine powiedziała sama
do siebie, wchodząc do łazienki i zastanawiając się jak pomalować
się na wieczorną imprezę.
Wpadła
na pomysł, że wystylizuje się na popularną w latach 60-tych
modelkę Twiggy.
Musiała
tylko odwzorować jej makijaż. Miała w szafie kilka sukienek
stylizowanych na lata 60-te, więc strojem nie musiała się martwić.
„Boże, co to wszystko ma
znaczyć... nie poznaję Anthony'ego”
myślała, rysując na powiece grubą czarną kreskę wywiniętą na
końcu ku górze. „Przecież
on nigdy nie chciał się żenić. Chciał całe życie spędzić
jako stary kawaler. A tak przynajmniej mi mówił. Dom w Bieszczadach
i pies.” To ostatnie
zdanie Justine wypowiedziała, udając głos swojego byłego
chłopaka. „A może
powinnam się zgodzić. Może on się zmienił?”. „E ! Nie ! On
się nigdy nie zmieni! Byłby dobrym facetem może tydzień, a potem
wszystko wróciłoby do normy. Znowu by mówił, że chce być sam,
że nie możemy być razem, że może do siebie nie pasujemy. Że nie
jestem ta jedyną”.
Justine prowadziła ze sobą wewnętrzną rozmowę, tuszując
jednocześnie rzęsy i malując różem policzki. Następnie ułożyła
fryzurę, sprytnie ukrywając część długich włosów pod spotem,
tworząc boba.
Spojrzała
na efekt końcowy w lustrze i uśmiechnęła się sama do siebie.
Wyglądała
bardzo dobrze.
Następnie
tanecznym krokiem ruszyła do pokoju, by wybrać odpowiednią
sukienkę. Zdecydowała się na krótką, czarną, w groszki,
rozkloszowaną na dole. Do tego włożyła czerwone błyszczące
szpilki.”No jeszcze tylko
pomalować paznokcie na czerwono”
powiedziała sama do siebie, szukając odpowiedniego lakieru.
Kiedy
była już całkiem gotowa, spojrzała z zadowoleniem w lustro, by
ocenić efekt końcowy.
„No
muszę przyznać, że znowu siebie zaskoczyłam” skwitowała
obracając się wokół własnej osi. Szybko sięgnęła po aparat i
zrobiła sobie kilka zdjęć, aby dodać jakieś na Facebooka. To
było jej kolejne uzależnienie. Uwielbiała robić sobie zdjęcia.
Nie
zostało jej wiele czasu do imprezy, a więc szybko wybrała jedną z
fotografii i wrzuciła ją na swój profil, podpisując je „Imprezowo
– stylizacja na Twiggy :D”
Następnie
sięgnęła po torebkę i zapukała do pokoju Margaret.
- Proszę
! - usłyszała stłumiony głos współlokatorki
- Jesteś
już gotowa ? - spytała Justine, uchylając lekko drzwi
- Tak,
już wychodzę – odpowiedziała jej dziewczyna, wychodząc z
pokoju.
- Wow,
fajny strój ! Serio, wyglądasz jak Janis Joplin
- Wiadomo
– ucieszyła się Margaret – ty też niczego sobie. Twiggy jak
malowana ! - dodała – to co idziemy?
- Jasne!
Dziewczyny
szybkim krokiem opuściły mieszkanie.
W tym
samym czasie Ross zobaczył zdjęcie dodane przez Justine na
Facebooku i skomentował je „Piękna
jak zwykle :) Baw się dobrze kochana ! :*”.
Nie
spodziewał się jednak jaką lawinę to wywoła.