wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 27 - Prawie

Justine nie mogła oderwać wzroku od mięśni zarysujących się pod mokrą koszulką Rossa.
Chłopak podszedł do niej i delikatnie objął ją ramieniem.
Niby dla żartu, ale wiedziała... czuła, że chce czegoś więcej.
Że płynie to z jego potrzeby okazania jej uczuć.
- To co, masz ochotę iść na plażę? - spytał ją, wciąż trzymając rękę na jej ramieniu.
- Oczywiście ! - odpowiedziała z uśmiechem - już nie mogę się doczekać.
- To chodźmy - odparł, idąc w stronę swojego kabioletu i wskakując jednym zwinnym susem do środka, ponad drzwiami
- Hej, a co z resztą ? - spytała dziewczyna, oglądając się za siebie.
- Nie będziemy wam przeszkadzać - zawołała Stormie Lynch, słysząc słowa Justine - Nacieszcie się sobą!
Na odchodne pomachała im przyjaźnie, a Ross ruszył z piskiem opon z podjazdu.
Wiatr rozwiewał ich włosy, a kaliornijskie gorące powietrze jakby stało w miejscu.
Czuć było spokój i idylliczny klimat tego miejsca.
- Jejku jak tu pięknie... - zachwycała sie Justine, spoglądając rozmarzonym wzrokiem w kierunku oceanu.
Jechali całkiem pustą trasą. Z jednej strony widać było pasmo gór z napisem "HOLLYWOOD", a z drugiej spokojną, nieprzemierzoną taflę oceanu...
- To moja ulubiona trasa - odparł Ross, uśmiechając się i patrząc dziewczynie prosto w oczy - chciałem ci ją pokazać.
- Jest idealnie...
Po krótkiej przejażdżce Ross zaparkował porsche na parkingu przy samej plaży.
- No to chodźmy, pokażę ci jak surować
- Jasne, ale wiedz że nie uczę się szybko, jeśli chodzi o sporty
- Zobaczysz to łatwe
Dziewczyna pobiegła w stronę plaży, zstawiając chłopaka w tyle.
Chciała poczuć piasek na stopach, tak bardzo lubiła to uczucie...
Jej nogi wkrótce zostały ochłodzone w krystalicznie czystej wodzie oceanu.
Odwróciła się i zobaczyła Rossa rozkładającego ręcznik.
- Pomogę ci - powiedziała
- Nie, nie trzeba, już gotowe
- Okej, to w takim razie, kto pierwszy w wodzie? - spytała, zrzucając z siebie sukienkę i pokazując ciało w samym skąpym różowym bikini.
Ross spojrzał na nią z wyraźnym podziwem.
Uśmiechnęła się, łapiąc jego wzrok zatrzymujący się na jej pupie i piersiach i pobiegła w stronę wody, zostawiając go w tyle.
Po chwili dogonił ją i złapał w pół, gdy była po szyję w wodzie.
Poczuła na sobie jego dotyk.
Miał silne, męskie, umięśnione ramiona.
- Mmm... - zamruczała za śmiechem, macając jego muskuły.
Zaśmiał się, ale wciąż jej nie puszczał.
Miała ochotę na to samo co on.
Czuła w środku palące uczucie, podniecenia, miłości, zauroczenia.... Nie potrzebowali nawet zbyt wiele słów. W końcu wcześniej spędzili tyle czasu na rozmowach przez Skype, że teraz nie chcieli tracić ani chwili.
Zbliżył do niej swoją twarz, a ona położyła rękę na jego mokrych włosach.
Ich usta zbliżały się do siebie... Były tak blisko...
Aż nagle "BRUUUUUUUUUUUUUUUMMMM!!!" - to był skuter wodny przejeżdżający niebezpiecznie  blisko nich. Odskoczyli od siebie, uciekając przed falą wody.
- Pogięło cię?! - krzyknął Ross do kolesia siedzącego na skuterze.
- Spadaj ! - zawołał chłopak odpływając dalej, i robiąc kolejną wielką falę
- Hej... czy to był ... ? - Justine ochłonęła i wpatrywała się w osobę na skuterze
- Tak, to był Bieber - odparł Ross
- O kurczę..
- No co?
- Wiesz, że go lubię - uśmiechnęła się, pokazując zęby.
Wyszli na brzeg, Justine była jednocześnie zła - że Justin Bieber zepsuł im TĄ chwilę... kiedy Ross prawie ją pocałował...
A jednocześnie chciała go poznać. Bo zawsze o tym marzyła.
Lubiła go jako artystę, była Belieberką.
Widziała jednocześnie, że Ross zrobił się trochę zazdrosny.
 
* * * Perspektywa Rossa * * *

"Zabiję tego debila, już prawieTO się stało, już prawie ją całowałem... a on....
WRR! Dupek ! Nigdy go nie lubiłem, a teraz to przesadził na maksa!
W dodatku ONA go LUBI... 
Czy ja jestem zazdrosny? Tak jestem !
I nienawidzę siebie za to!
Jak teraz on mi ją... odbije...
NIE wypluj te myśli! 
Wyrzuć je ! 
MUSZĘ ją jakoś od niego odciągnąć !"

* * *

- Nie będziesz miał nic przeciwko jeśli... - zaczęła dziewczyna
- Jeśli? - spytał
- Pójdę zrobić sobie z nim zdjęcie - wskazała głową w stronę wychodzącego z wody Justina Biebera.
- Hmm, nie skąd - odparł, ale w jego głosie słychać było lekką irytację
- No już... nie złość się ! Zaraz wrócę - odpowiedziała Justine, sięgając z torebki po swój aparat.


Hej kochani! Mam nadzieje, że mnie nie zabijecie za to, że miałam napisać dużo wcześniej, ale jednak piszę dopiero teraz ;) Poza tym mam nadzieję, że nie zabijecie mnie za lekkie zamieszanie w opowiadaniu :P
Nie może być za słodko - musiałam dodać coś co lekko namiesza w raju :D
Mam nadzieję że Wam sie podoba - wszelkie komentarze i opinie są na wagę złota.
To WY mnie napędzacie do pisania - piszę dla WAS ! :)
Dziekuję, że ze mną zostaliście mimo bardzo długiej nieobecności wcześniej :)
Teraz będę już pisać cześciej.
Kocham Was ! Buziaki :*