poniedziałek, 7 października 2013

Rozdział 21 - Nowiny i szczęście

- Ross, ROSS nie uwierzysz ! – Justine krzyczała do słuchawki jak oparzona
- No co się stało?
- MAM WIZĘ !!! Aaaa !
- Taaak ! To super ! Tak się cieszę ! – głos chłopaka świadczył o jego wielkiej radości
- Jejku tak BARDZO się cieszę ! Nie wiesz nawet jak…
- Oj wiem ! Bo ja tak samo !
Przekomarzali się tak jeszcze chwilę, aż Justine spytała:
- Ross… powiedz mi na ile chcesz bym do ciebie przyjechała… chcę zarezerwować bilet. Powiedz mi ile mnie będziesz chciał gościć i… od kiedy chciałbyś bym przyleciała?
- Jak najdłużej i najlepiej już dziś ! – zaśmiał się chłopak
- A tak poważnie ? Masz przecież zobowiązania, pewnie promujesz album, koncertujesz…
- Trasę mamy dopiero w nowym roku… a teraz owszem, występujemy w kilku miejscach, ale cos wymyślimy! Pojedziesz ze mną, albo zmieni się termin ! Nic się nie martw !
- Mówisz poważnie? Mogłabym z tobą jechać na jakieś występy?
- No oczywiście, że tak ! Przyjedź na jak najdłużej możesz! Taka długa podróż, to bez sensu byś została tylko tydzień, czy dwa!
- O Boże ! No to muszę ustalić wszystko na uczelni ! Wziąć urlop i…
- Skoro to kłopot, to zrozumiem… - głos chłopaka wyraźnie posmutniał
- Nie, nie to miałam na myśli ! Chcę przyjechać na długo, tylko że muszę zamknąć sprawy z uczelni, żeby mnie nie wywalili ! – zaśmiała się Justine
- Jasne, rozumiem !
- Umówię się z prowadzącymi zajęcia, że nie będzie mnie miesiąc i że potem to odrobię… jakoś
- Jasne ! Czyli chciałabyś przyjechać na miesiąc ?
- Myślę, że tak, skoro sam mówiłeś, że dwa tygodnie to za mało
- Cieszę się, choć dla mnie mogłabyś zostać i cały rok ! – powiedział Ross.
Zakończyli rozmowę, bo Justine czekało pełno spraw do załatwienia. Musiała napisać maile do wszystkich prowadzących zajęcia, że nie będzie jej miesiąc na uczelni i by nie wykreślali ją z ćwiczeń. Nie wiedziała w prawdzie jak potem nadrobi ten ogrom materiału, ale uznała że będzie musiała dać jakoś radę. Tak bardzo cieszyła się, że wyjazd do USA stał się tak realny. Miała już wizę. Musiała jeszcze tylko zarezerwować lot…
* * *
Minął tydzień.  Ross wstał i przeciągnął się. Ostatnio notorycznie się nie wysypiał więc tym razem postanowił to nadrobić. Promowanie albumu dało mu w kość, ale na szczęście wczoraj udzielił ostatniego z umówionych wywiadów i teraz czekał go zasłużony odpoczynek.
Zszedł na dół i skierował kroki prosto do kuchni. Przy stole siedziała Rydel, wpatrując się w ekran laptopa.
- Cześć !
- No cześć bracie, nie za długo się spało?
- Musiałem wreszcie odespać… pokaż mi na chwilę lapka, muszę coś sprawdzić…
- Jasne. A jak tam twoja piękność? Wiesz już kiedy przylatuje?
- Nie wiem, właśnie chcę to sprawdzić. Może już załatwiła wszystko na uczelni
Nastała cisza przerywana odgłosami lodówki i klikaniem na klawiaturze. Nagle Ross wykrzyknął, powodując mały zawał serca u Rydel
- TAK TAK ! Przylatuje ! Przylatuje za tydzień !!!
- Cooo poważnie? – Rydel  wyglądała na równie ucieszoną
- Tak ! Właśnie odczytałem ! Załatwiła już wszystko i zarezerwowała lot! Będzie tu w przyszły wtorek o czwartej po południu!
- Wspaniale !
- A co to za krzyki – do kuchni wpadł Riker
- Justine przylatuje za tydzień ! – zawołał Ross
- Oj kochanieńki… zakochałeś się ! – odparł Riker
- Nie twoja sprawa ! I masz się zachowywać jak ona tu będzie !
- Dobra dobra bracie ! Przywdzieję najlepszy garniak na jej powitanie
Rodzeństwo wybuchło śmiechem, a  Ross czuł w sercu rozpierającą radość. Już za tydzień miał ją zobaczyć… Nigdy wcześniej tak się nie czuł. 


Mam nadzieję, że się podobało :)