niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 5 - Szczęście i smutek

Justine czuła się dziwnie -  jednocześnie w pełni szczęśliwa, ponieważ jej znajomość z Rossem nadal trwała, a zupełnie się tego nie spodziewała. Myślała, że raczej on już więcej się nie odezwie. Nawet w najśmielszych snach nie podejrzewała, że poprosi ją o nick na Skype...
Z drugiej strony czuła się zaniepokojona dziwnym zachowaniem Anthony'ego... Nie był może idealnym chłopakiem, a jej przyjaciółki raczej za nim nie przepadały, ale jednak tworzyli parę już od 3 lat. Myślała, że gdy skończy studia, zamieszkają razem. A teraz on zaczął zachowywać się dziwnie. Nigdy nie był specjalnie wylewny, czy przesadnie czuły, ale nie odmawiał jej też gdy chciała złapać go za rękę... Coś się działo, a ona nie wiedziała co. 
Wszystko to sprawiło, że zaczęła poważnie zastanawiać się, czy on nie wie nic o jej znajomości z Rossem.
"Może się dowiedział, może śledzi mnie na Facebooku i jest teraz zazdrosny" - zastanawiała się. "Ale to nie jest możliwe, nie zna mojego hasła, nie mógł go złamać, hakerem nie jest... To wszystko nie ma sensu".  Usiadła zapatrzona w okno, nie zwracając uwagi, że ktoś dzwoni do niej na Skype.
- JUSTINE ODBIERZESZ TĄ ROZMOWĘ ? - z zamyślenia wyrwał ją krzyk koleżanki z pokoju obok - Albo chociaż ścisz głośnik ! Głowa mi pęka od tego dxwięku ! 
Wtedy dopiero dziewczyna zauważyła, że ma 1 nieodebraną rozmowę na Skype.
"O nie ! To Ross !" - Justine jak oparzona rzuciła się do monitora "Co ja najlepszego zrobiłam! Tylko spokojnie, przecież nic takiego się nie stało, oddzwonie i już" - Justine targały sprzeczne myśli. 
Postanowiła jednak, że do niego oddzwoni. "Nie robię nic złego" - pomyślała "Poza tym rozmowy z nim poprawiają mi humor"
- Haaalllo? - powiedziała, gdy na monitorze wyświetlił się komunikat o odebranej rozmowie - Słyszysz mnie?
- Tak słyszę ! - usłyszała najcudowniejszy głos, jaki było jej dane kiedykolwiek słyszeć. Dorównać mógł mu tylko głos Paula McCartneya, gdy śpiewał na koncercie w Warszawie - ale Cię nie widzę - dodał Ross - włącz kamerkę !
- Eee ! No dobrzee, ale za chwilkę ! - Justine pobiegła do lustra by sprawdzić czy dobrze wygląda. Przeczesała szybko swoje długie, gładkie, ciemne włosy i pomalowała usta błyszczykiem, jednocześnie strącając z toaletki flakon perfum, co spowodowało niemiłosierny huk.
- Co tam robisz? - usłyszała głos Rossa
"O Boże, on ma taki cudowny głos" - pomyślała Justine, siadając przy biurku
- Hej, a czemu ja nadal cię nie widzę? - spytała
- Już, już - powiedział i w miejscu czarnego okienka pojawiła się biała plama
- Nadal nic nie widzę, tylko białą plamę...
- Ja ciebie też nie...
- Bo jeszcze nie włączyłam kamerki - Justine się roześmiała - chciałam żebyś ty najpierw to zrobił
- Spryciula ! Już powinno być okej - powiedział chłopak
Justine spojrzała w okienko i jej oczom ukazał się przystojny, uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn o brązowych oczach
- O cholera! - powiedziała - To jesteś ty!
- Haha no tak ! - Ross roześmiał się - a co nadal mi nie wierzyłaś?
- Wierzyłam, ale cholerka ! No teraz już nie mam wątpliwości ! 
- Ej a co z twoją kamerką ? - spytał Ross
- Już ! - Justine odblokowała obraz wideo i uśmiechnęła się ładnie, sprawdzając czy kamerka działa poprawnie. Działała - Halo ? Widzisz mnie ? - spytała, bo Ross zamarł, patrząc na nią
- Tak, działa... - odpowiedział uśmiechając się
- To co się stało, nagle jakoś zamilkłeś
- Bo na żywo jesteś jeszcze ładniejsza niż na zdjęciach... - powiedział lekko się rumieniąc, a jednocześnie uśmiechając rozbrajająco, co totalnie ją rozczuliło
- Ojej, dziękuje... ja nie wiem co powiedzieć bo... trochę mnie zamurowało. Nigdy nie gadałam z nikim sławnym w cztery oczy
- Ale już się trochę znamy i powinnaś wiedzieć, że jestem zwyczajnym chłopakiem. W dodatku trochę nieśmiałym - mrugnął do niej
- No nie gadaj ! Ty nieśmiały ? - Justine zaśmiała się
- Czasami tak, zwłaszcza przy takiej dziewczynie jak ty!
- Nie musisz się mnie krępować, a ja obiecam, że nie wspomnę już o twojej sławie
- Umowa stoi - Ross zaśmiał się.
Justine była w tej chwili w pełni szczęśliwa i tylko jedna rzecz mogła popsuć jej humor.
I był to dźwięk smsa. Spojrzała na telefon i jej mina zdradziła wszelkie uczucia
- Coś się stało? - spytał Ross
- Nie, nie, nic - skłamała, powstrzymując łzy. - tylko mam trochę alergię na kurz - szybko odłożyła telefon - przepraszam cię muszę kończyć Ross, mam nadzieję że nie będziesz się gniewał...
- Nie skąd... - powiedział, ale po jego minie widać było, że to go zasmuciło - daj znać, gdy będziesz miała ochotę pogadać - dodał
- Jasne ! To papa ! - powiedziała i mu pomachała
- Paa - powiedział uśmiechając się i machając.
Dziewczyna wyłączyła Skype'a i rozpłakała się.
"Mam dość !" powiedziała sama do siebie wykręcając numer do Martiny.
- Martina, muszę ci coś powiedzieć... Anthony napisał mi właśnie smsa, tu cytuję "To spotkanie było dziwne, nie czułem tego co kiedyś, nie wiem czy będę mógł kiedykolwiek poczuć to znowu" - wyrecytowała do słuchawki
- Ojej... co za pacan ! - powiedziała Martina - nie martw się już do ciebie jadę, z butelką wina. Będę za pół godziny !


Uwaga mała notka ! :)
Wiem, ze akcja opowiadanie dzieje się w Polsce, a mimo to imiona bohaterów są angielskie :)
Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza - tak mi się właśnie podobało :)
Poza tym dopiero uczę się obsługiwać bloggera, dlatego jesli macie jakieś pomysły, lub znacie fajny szablon, to dajcie mi znać :) Chętnie skorzystam !
Pozdrawiam :)