Justine wpatrywała się w senny, pustynny kraiobraz za oknem, oparta o ramię Rossa.
Rocky i Ell dowcipkowali z tyłu, co chwila wybuchając chichotem, Rydel czytała coś na swoim tablecie, Riker rozmawiał z kimś przez telefon, przyciszonym głosem, rozglkądając się z konspiracją na twarzy, Stormie spała z książką na głowie, a Mark rozmawiał z kierowcą - przyjacielem rodziny.
Senna atmosfera podróży i cichy szum wiatru wpadającego przez szyberdach do busa szybko uśpiły Justine.
- Kochanie ? - Ross obudził ją całując w czoło.
Dziewczyna zamrugała oczami i przetarła zaciśniętymi pięściami powieki, po czym szybko przeglądajac się w swoim odbiciu w oknie, sprawdziła czy się nie rozmazała, bo za późno zdała sobie sparwę, że przecież miała pomalowane oczy.
Na szczęście makijaż był na swoim miejscu.
- Co się stało ? - spytała zaspana.
- Już jesteśmy na miejscu. Idziesz, czy mam cię zanieść? - Ross zachichotał, gładząc ją po włosach.
- Hej zakochańce, kto ostatni ten zgniłe jajo ! - zawył nad ich głowami Riker, wybiegając z busa.
- Już? Szybko minęło !
- Bo przespałać prawie całą drogę.
- I ominęłam widoki za oknem... eh a chciałam zwiedzić Stany...
- Ominęłaś głównie pustynne klimaty skarbie - zaśmiał się Ross - nie wiem jak ty, ale ja mam ochotę szybko się odświerzyć i zobaczyć miasto.
- Ooo ja też! Byłeś już tu wcześniej?
- Byłem, ale dawno temu, więc niewiele pamiętam.
- Moi drodzy macie swoje klucze - przy recepcji czekała już na wszystkich Stormie i niczym władczyni rozdała wszystkim karty do drzwi, po czym wszyscy wtoczyli się do wind do swoich pokoi.
* * *
- To co gotowa? - Ros wychylił się zza półprzymkniętych drzwi, zaglądając do pokoju Justine.
- Tak już... - odparła, związując włosy w koński ogon i nakładając na nos okulary przeciwsłoneczne - możemy iść.
Gdy tylko drzwi windy zamknęły się za nimi, Ross dopadł do niej i zaczął ją namiętnie całować.
- Ross... nie znałam cię z tej strony - zachichotała Justine, odwzajemniając jego pocałunki.
- To poznasz - chłopak odwzajemnił łobuzerski uśmiech.
Zwiedzanie miasta minęło przyjemnie. Para spędziła czas na robieniu sobie wspólnych zdjęć w ciekawszych miejscach.
Pod wieczór usiedli w małej knajpce pod gołym niebem, jedząc spaghetti. Niebawem dołączyli też do nich pozostali z rodzeństwa, oraz Ell.
- To co gdzie byliście ? - spytała Rydel, dosiadając się do stolika.
- W sumie to chyba wszędzie - zaśmiał się Ross.
- A wy? - spytała Justine.
- Chłopaki w kasynie... - tutaj Rydel zrobiła zdenerwowaną minę - mówiłam im żeby się nie wygłupiali, bo jeszcze zastawią dom, ale na szczęście szybko postanowili wyjść.
- Dlaczego? - spytał Ross.
- No jak to... jesteśmy niepełnoletni... do kasyna można wchodzić od 21 lat! - odparł Ell - a mówię wam, czułem że coś wygram ! - dodał po chwili.
Po sytej kolacji wszyscy postanowili wrócić do hotelu, żeby odpocząć przed jutrzejszą galą.
- O czeeeeść ! - nagle zatrzymał ich czyjś głos.
Justine odwróciła się i zobaczyła machającego do niej... Justina Biebera.
- O nie! - zamruczał Ross, łapiąc dziewczynę trochę mocniej niż zwykle.
- Cześć ! - przywitała się Justine, spoglądając jednocześnie na niezbyt zadowoloną minę swojego chłopaka.
- Też tu jesteście ? No proszę... - odparł Bieber lustrując wzrokiem rodzeństwo.
- Tak, jesteśmy - odparł Riker - Nie wiem czemu to cię dziwi.
- No cóż... jak macie ochotę wpadnijcie do Hotelu Plaza na imprezkę. A jak nie to do jutra! - odparł chłopak odchodząc.
- Nie wiedziałem że go znasz - zasyczał Riker.
- Poznałam na plaży... widzę że za nim nie przepadacie - odparła Justine.
- Wiesz co... jest mi obojętny, ale on dziwnie się wobec nas zachowuje. Nie wiem czemu.
- Może boi się konkurencji - zachichotała Rydel.
- Chodźmy już, bo potwornie chce mi się spać a jutro gala... - ziewnął Ell.
Hej kochani!
Wiem, że pewnie macie mnie dość bo:
- rozdział krótki, ale następny postaram się rozpisać bardziej ;)
- już bardzo dawno temu nie pisałam, ale jestem chora, a więc nie mam za bardzo weny.
Jak zwykle postaram się pisać więcej i częściej żeby to miało ręce i nogi. Mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam podoba! Piszcie komentarze to mnie zmobilizujecie do szybszego nexta! :D
Buziaki!
O matko, ty biedaku zdrowiej :D a co do rozdziału to jak zwykle świetny i cudowny :* i jeszcze jedno ciebie dosyć haha my chcemy więcej :D pozdrawiam MAJKA
OdpowiedzUsuńciesze się, że Ci się podoba :)
Usuńjuż czuję się nieco lepiej :*
Świetny rozdział :) Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia ;3 Ciekawa jestem jak tam będzie na gali ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na next =]
dziękuję ! :)
UsuńOoo cudowny rozdział Kochana! :* O matko znowu ten Bieber. Eh... Na pewno boi się konkurencji! :D Wracaj szybko do zdrowia i pisz szybciutko następny! :* Bo już się nie mogę doczekać. Mam nadzieję, że będzie równie wspaniały jak ten! :*
OdpowiedzUsuńhaha tak tak Bieberek się boi i dobrze XD
Usuńjuż jest next można czytać :D
pewnie Was zaskoczy!