Jego oczy błyszczały od promieni słońca.
- Oh dziękuję - odparła, myśląc jednocześnie, że przecież wygląda pewnie fatalnie po kilkunastogodzinnej podróży samolotem, w niekoniecznie wygodnych warunkach. Nie miała przecież pieniędzy na lot pierwszą klasą, a w ekonomicznej panował tłok i nie można było się swobodnie położyć.
- Zapraszam - odparł chłopak otwierając przed nią drzwi czerwonego porsche, a chwilę później sam zasiadł za kierownicą auta.
- Wow niezła bryka - powiedziała z podziwem Justine, na co Ross zaśmiał się i specjalnie mocno przygazował powodując pisk opon.
- Jak minął lot - spytał uśmiechając się.
*Perspektywa Rossa*
Ross wysiadł ze swojego czerwonego porsche i udał się prosto do sali przylotów.
Jeszcze 15 minut i ją zobaczy.
Serce waliło mu niespokojnie... denerwował się, choć było to do niego niepodobne.
Sam nie wiedział, jak to się stało, że tak nagle zupełnie obca dziewczyna, poznana w sieci stała mu się tak bliska.
Tak bliska, że chciał ją mieć przy sobie cały czas...
Choć nigdy wcześniej nie spotkał jej na żywo.
Nigdy wcześniej nie widział jak jej oczy błyszczą w zachodzącym słońcu.
Nigdy wcześniej nie czuł zapachu jej skóry.
Nigdy wcześniej nie dotykał jej włosów.
Stał tak, trzymając kwiaty i wpatrując się w tablicę przylotów, ale nie widział literek. Jego myśli były odległe.
Z zamyślenia wyrwał go pisk nastolatki:
- Ross Lynch ! To ty ! Mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
- Tak.. uśmiechnął się, pozując do fotografii.
- Ohh dziękuję ! Uwielbiam cię !
Chłopak odzwajemnił uśmiech i pognał do wejścia, z którego niebawem miała wyjść Justine.
Miał nadzieję, że już nikt nie poprosi go o zdjęcie, ani autograf. Nie chciał przegapić momentu, jak ona się pojawi.
Nie chciał uronić ani sekundy.
Minęło 15 minut, w wyjściu zaczęli pojawiać się ludzie. Ale jej nie było.
Ross rozejrzał się kilka razy, ale nie widział jej.
Poczuł niepokój.
"A co jeśli to głupi żart? Ktoś chce mnie wkręcić, lub zakpić ze mnie?" - myślał gorączkowo, czując niemiły uścisk w żołądku.
I wtedy ją zobaczył.
Stała, taka malutka, nieporadna... jakby wystraszona.
Ten widok sprawił, że jego serce stopniało.
Poczuł radość, pomieszaną z ekscytacją.
Zobaczyła go... przez chwilę na jej twarzy zarysowało się zdziwienie...jakby ulga...
I uśmiech... piękny uśmiech, który on tak uwielbiał. Chciał go oglądać każdej chwili, każdego dnia...
Pobiegła w jego kierunku i rzuciła mu się w ramiona.
Poczuł jej ciepło, jej zapach, jej miękkie włosy, które zaczepiały się o jego twarz.
Miał w swoich ramionach cały świat.
Była jeszcze piękniejsza niż na ekranie komputera.
Tak bardzo chciał ją pocałować...
* * *
Justine miała wrażenie, że jego spojrzenie przeszywa ją niczym radar. Czuła się trochę speszona, choć na codzień była pewna siebie.
Niestety zwykle, podczas pierwszych spotkań z osobą na które jej zależało, czuła nieśmiałość.
Cieszyła się jednak tym, że Ross wyraźnie miał gadane.
- Trochę męcząco - odparła - siedziałam obok zakonnicy - na co Ross wybuchnął śmiechem.
- No to niezłe przeżycie, dobrze że nie było ich trzech - dodał - pewnie masz ochotę się wykąpać i odpocząć po locie...
- Jakbyś czytał mi w myślach - powiedziała z ulgą dziewczyna - padam z nóg, prysznic dobrze mi zrobi - ale oczywiście najpierw chętnie poznam całą twoją rodzinę.
- O tak, oni już też czekają. Riker nie darowałby mi gdybym cię im nie przedstawił.
- Haha, bardzo chętnie !
- Tylko sam nie wiem, czy nie powinienem być w takim wypadku zazdrosny - dodał Ross spoglądając na Justine znacząco, na co dziewczyna poczuła, że lekko się rumieni.
Wyjechali z lotniska, a przed nimi urosło miasto, pełne wieżowców, ludzi i samochodów.
- Wow... jak tu pięknie - wyszeptała z podziwem Justine, podziwiając widoki.
- Szczerze powiedziawszy, znacznie piękniej jest nad morzem. Miasto szybko się nudzi i bywa męczące - odparł Ross - pójdziemy na plażę... umiesz surfować?
- Oh... niestety nie
- To cię nauczę - uśmiechnął się - jeśli będziesz miała ochotę, jeszcze dziś pójdziemy na plażę
- Z chęcią! - ucieszyła się Justine - a twoja rodzina... nie będzie miała nic przeciwko, że zostanę u was tak długo ?
- Skąd ! Przecież już o tym rozmawialiśmy. Oni bardzo się cieszą, że przyjeżdżasz. Jesteśmy bardzo gościnni.
- Cieszę się.
- Justine, niczym się nie martw - powiedział Ross, a jego dłoń zawisła milimetr nad dłonią Justine, tak jakby chciał ją złapać.
Ta jedna sekunda sprawiła, że jej serce zabiło mocno.
Szybkie decyzje, były jej cechą charakterystyczną.
Jednym ruchem zdecydowała się złapać go za rękę.
A on mocno ją uścisnął, uśmiechając się, spoglądając głęboko w oczy dziewczyny.
Jego dłoń wydawała się taka silna, przy jej małej rączce.
A jej świat zawirował.
Dalszą podróż jechali trzymając się za ręce, czasami puszczając gdy Ross musiał zahamować i zmienić bieg.
Gdy chwytał ją znowu, patrzył na nią z uśmiechem.
Obydwoje czuli motylki w żołądku.
Obydwoje chcieli więcej... obydwoje czuli się zakochani.
Heeeeej ! Mam nadzieję, że się podobało.
Wiem, że emocjonalnie...ale chciałam, żebyście też to poczuły.... te uczucia, które im towarzyszyły.
Ps. Ile macie lat (bo nie chcę nikogo szokować ani demoralizować) ale czy chcecie kiedyś bonus + 18 ? :P
Super!!
OdpowiedzUsuńPytasz ile mam lat.... Hm... Niech pomyśle. :D W sumie... nieważne :D Scenki 18+ zawsze mile widziane :D
Hah wiecie pytam, by nikogo nie zdemoralizować ;)
Usuńmiałam sen +18 i chciałam go opisać w ramach bonusu :D więc zobaczymy :)
Rewelacyjny rozdział! O matko jakie to było cudowne. Jak siedzieli w samochodzie ;*
OdpowiedzUsuńJa mam 15 lat :) i...i pewnie że chcę takie ' bonusy' haha ;*
Czekam na next <33
Cieszę się, że się podobało <3
Usuńpomyślimy więc na scenkami +18
XD
Blog super ja niedługo koncze 16( za 2 dni) Chce takie scenki hihihi <33 kiedy next???
OdpowiedzUsuńBonus dodany, next jutro lub pojutrze :)
UsuńSuuper xd bonus też niezly xd
OdpowiedzUsuńrozdział super, a scenki bardzo chętnie... może jestem za młoda, ale bardzo uświadomiona (w dzisiejszych czasach trudno nie być) ^.^
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń